Aktualności
O spółdzielczości socjalnej w innym wydaniu. Nowy model biznesu. PRODEKOR
Wspomnienia…
Pamiętam pierwsze spotkanie z nimi. Ich stres, moje pytania i konsternację na myśl o modelu biznesowym, na którym miałoby się to wszystko opierać na starcie. Przekonali mnie. Im więcej pytań zadawałam, tym więcej wątpliwości szło w zapomnienie. Koncepcja opierała się na ludziach, którzy wcześniej w różnych konfiguracjach mieli okazję ze sobą współpracować. Pomysł na biznes wymagający i wyróżniający się na tle pomysłów innych grup inicjatywnych spółdzielni socjalnych, którego pierwszym „startowym” odbiorcą była jedna firma. Właścicielem tej firmy zaś, osoba mająca wchodzić w skład spółdzielni. Myślałam o tym jako o szansie, a jednocześnie zagrożeniu. Szansie, bo spółdzielnia miałaby zagwarantowane zlecenie na start. Ma człowieka, który od lat prowadzi biznes, zna rynek, potrafi zarządzać zasobami. Zagrożeniu, bo łączenie interesów i zależności dwóch firm zarządzanych (w spółdzielni co prawda wraz z innymi osobami) jednocześnie przez tę samą osobę niesie ryzyko panowania monarchii despotycznej, a w efekcie konfliktów i rozpadu biznesu.
Nowy model
Zadajecie sobie pytanie - na co komuś, kto ma już firmę, potrzebny jest cały „kłopot” związany ze spółdzielczością socjalną? Jakie jest tu drugie dno? O to samo zapytałam grupę. Odpowiedź jest prosta.
Z jednej strony dotyczy ona cech charakterystycznych dla spółdzielni. Po pierwsze – zarządzanie przypisane jest całemu zarządowi, w którym wyróżnia się poszczególne funkcje. Decyzyjność, a zatem i odpowiedzialność są dzielone pomiędzy członków zarządu, co dobrze wpływa na efektywność pracy. Po drugie – wszyscy członkowie spółdzielni socjalnej są równi, bez względu na ilość udziałów mają równe głosy, najważniejsze decyzje podejmują wspólnie, od ich zaangażowania i determinacji zależy sukces firmy. Można powiedzieć, że sami pracują na swój sukces albo na swoją porażkę. Jest to cenne. Po trzecie – miejsce w spółdzielni kreują dla siebie sami jej członkowie. Od ich chęci, umiejętności, doświadczenia, wkładu pracy zależy jakie miejsce w spółdzielni zajmą, co będą robić, z czego spółdzielnia będzie się utrzymywać. Zatem znajdzie się tu miejsce i dla pana po pięćdziesiątce, którego nikt nie chciał zatrudnić „bo za stary”, i dla pani z niepełnosprawnością, która nie mogła znaleźć pracy bo „trzeba dostosowywać jej stanowisko pracy, a kontrola będzie szukać dziury w całym”, dla młodzieży zaraz po szkole, której trudno wyjść na rynek pracy bo „jeszcze nic nie umie, a jak coś zepsuje to tylko koszty”. Po czwarte – członkowie spółdzielni mogą wnosić do niej wkłady pozyskane z różnych źródeł, co stanowi dobry start i daje możliwość inwestowania w sprzęt niezbędny do pracy i realizacji zleceń.
Strzał w dziesiątkę
Z drugiej strony, ktoś kto już prowadzi jednoosobową działalność gospodarczą w pewnych sprawach, mniej lub bardziej musi zdać się na podwykonawców (w średniej wielkości firmach produkcyjnych szczególnie). Podobna sytuacja miała miejsce i tu. Chcąc uniknąć słabej jakości podwykonawstwa (rzutuje to na ostateczny efekt pracy), a mając na uwadze dobry poziom świadczonych usług i dobrą jakość produkowanych rzeczy, lepiej zdać się na sprawdzonych ludzi. Tych z kolei nie zawsze da się utrzymać zlecając im pracę od czasu do czasu. Nie da się także wykonywać wielu dużych zleceń samemu, a złożoność i czasochłonność poszczególnych etapów możliwych do wykonania jedynie przez właściciela rzutuje na ilości podejmowanych zleceń, co z kolei wpływa na częstotliwość zatrudniania sprawdzonej ekipy. I tak w kółko. Ktoś mądrze powiedział, że trzeba liczyć siły na zamiary. Zatem, aby zadbać o dobry poziom usług i dobrą jakość produktów, zapewnić ludziom stałe miejsca pracy oraz zwiększyć „moce przerobowe” dobrze jest założyć spółdzielnię. Spółdzielnię nie byle jaką. Bo spółdzielnia socjalna (choć niektórym ze względu na stare czasy może się kojarzyć negatywnie) to dobra rzecz. W tym przypadku model był stosowny do sytuacji i biznesu.
A jednak…
Nie znaczy to jednak, że obeszło się bez problemów, nieprzespanych nocy i zmarnowanych ryz papieru. Nie obeszło się bez zmiany niektórych spośród kandydatów na członków spółdzielni. Dlaczego jest to zjawisko występujące wśród spółdzielni socjalnych zapytacie? Otóż dlatego, że dla niektórych osób lojalność wobec spółdzielni jest rzeczą obcą z definicji, zbędą i stojącą na przeszkodzie do własnego dobra. Dlatego, że przedkładają swój osobisty interes nad ogólne dobro spółdzielców. Czasem dlatego, że rozmiar odpowiedzialności (także za zobowiązania finansowe) odczuwany w odroczonym czasie może okazać się przytłaczającym ciężarem. Czasem jest to kwestia niepogłębionej wiedzy na temat spółdzielczości socjalnej, nieprzemyślanych decyzji, początkowego lekceważenia. Czasem również dlatego, że posiadanie praw członka (chciałoby się rzec „właściciela”) spółdzielni socjalnej jest błędnie kojarzone z byciem właścicielem firmy, w której „prezes” jest od wytykania błędów pracownikom. Ludzką rzeczą jest się mylić i gubić…
Od A do Zet
Na początku były krew, pot i łzy. Później łzy, wyrywanie włosów z głowy, wątpliwości, nieprzespane noce, pisanie biznesplanu, statutu, wypełnianie niekończących się rubryk wniosku o dotację. Następnie rozmowy, konsultacje, szkolenia, doradztwo, wyjazdy. Stres czekania na wyniki oceny biznesplanów. Po przyznaniu dotacji druga runda poświęcona była kwestiom rejestracji spółdzielni socjalnej w Krajowym Rejestrze Sądowym (szczęście tych, którym udało się bez odwlekania), złożeniu zabezpieczeń dla ewentualnego zwrotu dotacji, wyrabianiu pieczęci, zakładaniu konta bankowego, znalezienia właściwego biura rachunkowego. Po przebrnięciu jeszcze wielu etapów i wypełnianiu zadań przyszła pora na zakupienie sprzętu, zatrudnienie i zajęcie się biznesem…
Do dzieła!
To co osobiście mnie urzekło w ich pomysłach na produkty były… panele dekoracyjne. Te podświetlane idealnie nadają się do dziecinnego pokoju. Które dziecko nie cieszyłoby się z migoczących gwiazdek na suficie czy zmieniającego kolory wizerunku Kubusia Puchatka na ścianie?! W projektach znalazło się dużo pomysłów i aranżacji wykorzystujących panele dekoracyjne różnych kształtów, kolorów i formatów. Istna galeria barw, kreatywności, łączenie stylów, starego z nowym, nowocześnie urządzanych pomieszczeń domowych, sklepowych, barów, restauracji. Tego nie widzi się na co dzień. Śmiało można stwierdzić, że to unikat.
A w całości…
Spółdzielnia Socjalna PRODEKOR specjalizuje się w tworzeniu projektów z zakresu wnętrz komercyjnych, stoisk i wysp handlowych, lad barowych oraz wnętrz mieszkalnych. Dodatkowo na podstawie samodzielnie wykonanych bądź też nadesłanych projektów wykonuje różnego typu meble, stoiska handlowe oraz nietypowe konstrukcje meblowe. Produktem, który cieszy się z dużym uznaniem wśród klientów są właśnie wspomniane wcześniej panele dekoracyjne oraz panele reklamowe. Zbyt na rynku znalazły również usługi frezowania CNC oraz lakierowanie powierzchni meblowych.
Wszystkie realizacje to połączenie kreatywności, profesjonalizmu i funkcjonalności w odpowiedzi na oczekiwania klientów. Zapewne dlatego PRODEKOR ma już swoich stałych klientów i to nie tylko w tej części Polski, a zleceń stale przybywa.
I na zakończenie
Sprawdził się biznesowy model spółdzielni z jakim wystartowali. Firma zewnętrzna zapewniła im zlecenia na początek, a wysoka jakość ich produktów załatwiła resztę. Są polecani i pracują ciężko na swój sukces. Dziś, po ponad rocznej działalności firmy na rynku, z czystym sumieniem polecam jej produkty i usługi. Miła obsługa, profesjonalne podejście i serce do tego biznesu to podstawa ich działalności. Jest jeszcze coś, o czym warto wspomnieć na koniec. Poza biznesem członkowie spółdzielni realizują misję społeczną pomagając na różne sposoby osobom niepełnosprawnym i tym, którzy z różnych względów słabiej radzą sobie w życiu. Ale o tym nie przeczytacie na ich stronie…
Więcej o Spółdzielni Socjalnej PRODEKOR można przeczytać na www.prodekor.com.pl