Kapitały żelazne lubią duże kwoty
W zasadzie kapitał żelazny to banalnie prosta rzecz do wytłumaczenia: otóż twoja organizacja ma na przykład dwadzieścia milionów, lokuje je w instrumentach finansowych (akcje, obligacje), co roku otrzymuje z tego tytułu kilka procent zysku (np. pół miliona zł) i ten zysk przeznacza na swoją działalność (na przykład na fundowanie stypendiów, czy utrzymanie domu dla bezdomnych). A te dwadzieścia milionów pracuje na kolejny rok… Sytuacja wyśmienita - wiesz na czym stoisz. Jedyną zagwozdką jest posiadanie tych milionów. Skąd je wziąć?
Kiedy budowałem kapitał żelazny Fundacji Elbląg na początku XXI wieku, mieliśmy wyśmienitą sytuację – do pozyskanych lokalnie pieniędzy otrzymywaliśmy drugie tyle z amerykańskiej organizacji AED. Najpierw przekonałem nieżyjącego już prezydenta Elbląga, Henryka Słoninę, do przekazania fundacji 150.000 zł z budżetu miasta i otrzymałem drugie tyle, już było 300.000 zł, potem elbląskie firmy przekazały kolejne 130.000 zł i zrobiło się ponad pół miliona. Następnie Ryszard Rynkowski przekazał 50.000 zł… Robiliśmy zbiórki, licytacje, 1%, każda wolna złotówka lądowała w kapitale. Fundacja ma teraz ponad milion złotych kapitału żelaznego. Z jednej strony pieniądz zacny, z drugiej bardzo go mało, bo trzeba przeliczyć ile jest zysku w sytuacji oprocentowania 2-3 %, a do tego przy znacznej inflacji… Kapitały żelazne lubią duże kwoty.
W ESWIP-ie też się nad tym głowimy. Klasyczne odpowiedzi znamy: akcje fundraisingowe, zasobni darczyńcy, 1%, systematyczne gromadzenie pieniędzy, itp. Inne formy – pozyskanie od fundatora budynku w dobrym miejscu, wynajmowanie jego części firmie komercyjnej, która wpłaca za najem na kapitał żelazny. A może fundusz pożyczkowy? Na co postawić w tym rozchwianym świecie, gdzie pojawiają się pandemie, wojny, inflacje, rozgrywki wielkich mocarstw?
Często zastanawiamy się czy możemy do tego wykorzystać dochody ze sklepu charytatywnego w Domu pod Cisem. O naszej Strefie Charytatywnej pisałem wcześniej – dochód ze sprzedaży darowizn przekazujemy na Fundusz Grantowy. A gdyby część tych pieniędzy przeznaczyć na kapitał żelazny? Konsultowaliśmy temat z naszą Radą Darczyńców – nie jest zachwycona. Rozumiem, w grę wchodzą duże pieniądze i ogromny wysiłek poświęcony na ich zdobycie. Czy zasobność elblążan jest tak znacząca, że będzie to możliwe? Czy elbląscy przedsiębiorcy zainwestują w przyszłość? Trudno powiedzieć, bo czasy są naprawdę nieprzewidywalne.
Dzięki dotacji z Narodowego Instytutu Wolności mogliśmy wypracować strategię wypracowywania kapitału żelaznego. Wcześniej stworzyliśmy strategię fundraisingową. Jak widać bardzo poważnie nad tym myślimy, ale konstatacje są nieubłagane: najpierw musimy wzmocnić samą organizację, siebie, wypracować plan komunikacji, plan działań fundraisingowych, określić profile darczyńców i sponsorów, etc. Żmudna i długotrwała droga. Znając nas – ruszymy w nią…
Pojawił się pomysł, że jak już zdobędziemy jakieś pierwsze większe pieniądze, to nie będziemy lokować w minimalnie oprocentowane lokaty, ale kupimy jakiś lokal, odremontujemy i będziemy wynajmować, a pieniądze z najmu pójdą na kapitał żelazny Funduszu Grantowego. To już wygląda bardziej realnie.
Takie mamy marzenie. A jakoś tak się dzieje, że nasze marzenia się spełniają…
Arkadiusz Jachimowicz